W Śródmieściu nieprzyjaciel prowadzi systematyczny ostrzał placówek powstańczych na Kredytowej, Królewskiej, Towarowej, Chmielnej, Żelaznej. Pod ostrzałem są stanowiska powstańcze przy Kruczej, Wspólnej, Hożej, Wilczej i Koszykowej – informuje portal
http://www.1944.pl.
Niemcy podejmują próby opanowania niektórych domów przy Królewskiej na wysokości Ogrodu Saskiego i przy Grzybowskiej. Atakują zaciekle Dom Kolejowy i Dworzec Pocztowy oraz placówki powstańcze wzdłuż ul. Towarowej. W Śródmieściu południowym, po zaciętej walce, oddziały powstańcze zdobywają pozycję niemiecką przy ul. Żulińskiego i opanowują kwartał pomiędzy ulicami Poznańską, Żulińskiego, Marszałkowską i Nowogrodzką (
http://www.1944.pl).
24 sierpnia 1944 r. Zygmunt Zaremba publikuje w „Robotniku” artykuł „Problem Komitetu Wyzwolenia Narodowego”. Jego część:
Od pierwszych dni okupacji ostrzegaliśmy przed powstaniem dwóch orientacji politycznych. Nawoływaliśmy do skupienia się przy jednej tylko koncepcji odbudowania Państwa Polskiego własnym wysiłkiem przy pomocy naszych sprzymierzeńców zachodnich. W myśl tej zasady kształtowała się opinia polska jednolicie do czerwca 41-go roku, kiedy Niemcy uderzyli na Rosję i Związek Sowiecki znalazł się w szeregach państw sprzymierzonych. Od tej chwili kiełkować zaczęła orientacja rosyjska. Jej zasięg nie przekroczył wiele kręgu wpływów ruchu komunistycznego, zmobilizowanego wkrótce pod wezwaniem P.P.R. i Związku Patriotów Polskich w Moskwie. Mimo usilnej propagandy krąg tych wpływów nie rozrósł się, a nawet, wskutek polityki Z.S.S.R., idącej we wręcz przeciwnym kierunku niż dążenia Narodu Polskiego, zasięg orientacji rosyjskiej został ograniczony do bardzo wąskich sfer.
Partia rosyjska otrzymała jednak pełne poparcie Sowietów w zamian za rezygnację ze wszelkich praw Polski do ziem oddanych Rosji układem Ribbentrop-Mołotow we wrześniu 39-go roku. Tą niewątpliwą w oczach Z.S.S.R. zasługą kupili zwolennicy orientacji rosyjskiej prawo stworzenia tzw. Narodowego Komitetu Wyzwolenia, który następnie został uznany przez Rosję za legalną reprezentację Polski wobec Z.S.S.R. i obdarzony pomocą czerwonej armii, a przede wszystkim N.K.W.D. w zakresie tworzenia na tej części ziem polskich, które rząd sowiecki uznał jednostronnie za polskie, swojej administracji.
W ten sposób orientacja rosyjska nie tylko ukonstytuowała się jako czynnik w życiu politycznym polskim, rozdzierając jednolitość postawy Narodu Polskiego, ale dla swych celów wprowadziła do gry czynnik zbrojnej protekcji rosyjskiej, ujawniającej się już wielokrotnie w aktach rozbrajania naszej Armii Krajowej i aresztowaniach przedstawicieli legalnych władz Państwa Polskiego. Tak wygląda problem Komitetu Wyzwolenia Narodowego w Lublinie. Problem poważny i ciężki wobec którego myśl polityczna Polski musi zająć stanowisko jasne i zdecydowane. Ma on dwie strony: wewnętrzną, niewiele mającą wagi w życiu polskim, bo zasięg faktyczny wpływów tego ucieleśnienia orientacji rosyjskiej jest minimalny, natomiast strona zewnętrzna stwarza całą powagę sytuacji. Za Komitetem Wyzwolenia Narodowego stoi Rosja sowiecka. Jest on jej narzędziem, powołanym w celu wygodnego dla Rosji „urządzenia” Polski. (…)
W broszurze „Powstanie Sierpniowe” Zaremba opisuje knowania sowieckie wobec Armii Krajowej:
…Nasze osamotnienie w walce z Hitlerem podkreślił jeszcze jaskrawo niespodziewanie ujawniony fakt kwestionowania praw kombatanckich naszej Armii Krajowej. Okazało się, że intrygi sowieckie doprowadziły do takiego stanu rzeczy, iż Armia Krajowa, która jest częścią Armii Polskiej, walczącej w przeciągu pięciu lat na wszystkich frontach wojennych w powietrzu, na lądzie i na morzu, znalazła się nagle w położeniu band rozbójniczych wyjętych spod prawa. Nie sposób tego zrozumieć. A jednak problemat taki powstał i długie dni trwały narady dyplomatyczne nad zagadnieniem przyznania czy nieprzyznania praw Armii Krajowej praw kombatanckich. A za kulisami tych narad stała Rosja, która na zajętych przez siebie ziemiach polskich poczęła rozbrajać Armię Krajową, co byłoby bezprawiem w wypadku uznania jej za armię kombatancką. Dyplomacja wymagała niedrażnienia Rosji, więc prawa kombatanckie stanęły pod znakiem zapytania. Tych subtelności dyplomatycznych nikt nie mógł pojąć. Toteż z chwilą ujawnienia się rzeczywistych stosunków, całą opinią świata wstrząsnęło oburzenie na tę niegodną grę. Zdecydowane stanowisko organizacji robotniczych i demokratycznych staje się wkrótce stanowiskiem wszystkich uczciwych żywiołów. I wreszcie rząd Wielkiej Brytanii ogłasza oświadczenie stwierdzające prawa kombatanckie Armii Krajowej. Przyłącza się do niego rząd Stanów Zjednoczonych.
Kwestia została wyczerpana. Ale jakże wielki osad goryczy został w sercach Polaków, jakże pogłębiło się uczucie osamotnienia w tej śmiertelnej walce o wyzwolenie Warszawy i Polski! A dla podkreślenia ironii losu Niemcy demonstracyjnie ogłaszają, że również uznają prawa kombatanckie Armii Krajowej. Tylko Rosja pozostaje niezmiennie na swoim stanowisku i nadal traktuje wojsko polskie jako bandę wyjętą spod prawa! (…)