Co powoduje, że prawicowcy interesują się lewicą? Co lewicę pociąga w chrześcijaństwie? Nowy numer „PRESSJI” z kolejną „obrazoburczą” okładką daje asumpt do takich pytań.
Na portalu Rebelya ukazał się tekst
„Pressje” znowu prowokują. Tym razem przesadzili? Czytamy tam między innymi: „Serce w cierniowej koronie wkomponowane w napis »I love lewica« – to okładka nowego numeru pisma młodych katolickich intelektualistów z Krakowa. –
Bóg kocha nie tylko prawicę, lecz także lewicę. I jest to nieraz trudna miłość – tłumaczy zamysł Paweł Rojek z kwartalnika. Nie wszyscy przyjmują to tłumaczenie”.
Rzeczywiście, zdecydowanie przeciw okładce (patrz załączone do notki zdjęcie) protestują redaktorzy
„Christianitas”. We wzmiankowanym tekście Piotr Kaznowski stwierdza mocno: –
Nie sama prowokacja jest problemem, lecz tkwiący u jej podstaw resentyment wobec jakiegoś wyobrażenia nowoczesności, który prowadzi do ciągłego przewartościowywania. Na przykład tradycja przestaje być „obciachem”, jeśli ktoś stwierdzi, że stała się teraz „buntem”.
Z kolei jego redakcyjny kolega, pracujący także dla „Frondy”, Tomasz Rowiński, stwierdza w dyskusji na facebooku: – Dla mnie ta okładka jest zwyczajnie dość prostacka. (…) To co próbujemy robić do tej pory w „Christianitas” to wyjście z zamkniętego modusu dialektycznej nowoczesności, gdzie istnieje tylko karuzela epifanii wartości i antywartości pozostających na poziomie fantazmatycznym. „Pressje” wchodzą w tę fantazmatyczność i karuzela ich kiedyś wypluje.
Póki co dyskusja koncentruje się na sprawie drugorzędnej ale budzącej największe emocje: czyli prostym przekazie uderzającej po oczach okładki. Taka strategia w Internecie jest najkorzystniejsza. Później pewnie będzie czas, by o treści nowych, „lewicowych” „Pressji” wypowiedzieli się, np. Filip Memches, Andrzej Horubała czy sama Jadwiga Staniszkis.;-) Choć ciekawi mnie, co o tekstach mieliby do powiedzenia też autorzy „Christianitas”.
Jako ciekawostkę umieściłem na zdjęciu okładki jeszcze dwóch tytułów: FRONDY (nr 43) sprzed kilku lat, poświęconej lewicy i „starego” OBYWATELA (numer m.in. o Katolickiej Nauce Społecznej, w ujęciu solidarystycznym). Ta ostatnia, zdaniem red. Pawła Milcarka, budzi najmniej kontrowersji. Smuteczek. No cóż, nasza bodaj najbardziej transgresywna okładka to ta cholerna arcy-xero-polska małpa z ostatniego numeru.;-)
*
Praca naukowa Andrzeja Chwalby daje wgląd w zagadnienie ważne dla tożsamości i źródeł rodzimej lewicy. Zagadnienie słabo przy tym znane i rzadko obecne w publicznym dyskursie w okresie istnienia i dominacji pro-sowieckiego wzorca lewicowości, z którego w znacznej mierze wywodził się porządek PRL. Chwalba w swej publikacji ukazuje, jak koncepcje i myśl lewicowa kształtowała się na ziemiach polskich w relacji do chrześcijaństwa, ze szczególnym naciskiem na rolę i miejsce Kościoła rzymskokatolickiego w przestrzeni publicznej, życiu politycznym, narodowym, kulturowym.
Cztery rozdziały książki omawiają kolejno kwestie odniesienia socjalistów do praktyk religijnych, język religijny w partyjnych środkach przekazu, adaptacje kościelnych środków przekazu oraz symbole i czynności religijne w działalności polskich socjalistów. „W partiach socjalistycznych – zauważa prof. Chwalba – istniały spore różnice w stosunku do wiary, przy czym szczególnie wyraźne między inteligentami a robotnikami, chłopami, rzemieślnikami. Wśród socjalistów robotników, rzemieślników, chłopów wierzący mieli zdecydowaną większość. Wielu z nich nie kryło się ze swoją religijnością”. Najistotniejsze zagadnienie, na które stara się dać odpowiedź książka, zawiera się w pytaniu: „jak miały się do siebie »sacrum« i »rewolucja« – tak w płaszczyźnie jednostkowej, jak i publicznej? Czy musiały się znaleźć w konflikcie? Jeśli tak, to na czym on polegał i w czym się przejawiał oraz jakie były jego skutki, tak dla duchowieństwa, jak i dla socjalistów, wolnomyślicieli i wierzących?”. Odpowiedź na te pytania nie jest jednoznaczna, ponieważ książka dotyczy rzeczywistości społecznej, kulturowej i – last but not least – trzech różnych zaborów, dotyczy wielu środowisk i organizacji partyjnych, obejmuje sobą obszar kilkudziesięciu lat.
„Sacrum i rewolucja”, praca właściwie czysto historyczna może jednak stanowić źródło szerszej refleksji nad wzajemnymi relacjami lewicy i religii w dzisiejszych, polskich realiach. Mamy tu przecież zwykle do czynienia z całą masą uproszczeń i uprzedzeń, a dzisiejsze, stereotypowe rozważania tych kwestii prowadzą zwykle do dość trywialnych i mało inspirujących wniosków. Jest zatem publikacja Chwalby inspirującą lekturą i źródłem wiedzy o zapoznanym fragmencie polskich dziejów.