Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
323
BLOG

Obrona Warszawy: Uciekinierzy i obrońcy

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Z powodu niebezpieczeństwa zagrażającego stolicy rząd zmuszony jest opuścić Warszawę z niezawodnym postanowieniem powrotu do niej po wygranej wojnie: 6 września 1939 r., o godz. 20.00 na falach Polskiego Radia jego dyrektor, major dyplomowany Konrad Libicki odczytał krótkie oświadczenie autorstwa premiera Felicjana Sławoja Składkowskiego.

 
Teraz nie starczyło już siły, aby oprzeć się opanowującej tłumy psychozie. Każdy chwytał co miał pod ręką, i ruszał ku mostom. W ciemną noc główne arterie miasta zostały po prostu zalane tłumem pędzonym paniką. Potrącają się tobołami, skleconymi naprędce, zadyszani, przeciskali się przez most. Byle prędzej na prawy brzeg – pisał Zygmunt Zaremba o nocy z 6 na 7 września w stolicy i następnym dniu.
 
Kto wie, co znaczy marsz w skwarze słońca, ten rozumie całą tragedię masy ludzkiej obarczonej tobołami, dziećmi, w zwykłym obuwiu i ubraniu niedostosowanym do marszu, wyruszającej w nieznaną drogę. Ojcowie z walizami, matki z dziećmi na ręku już u granic miasta wyczerpywali swe siły, zostawiali walizki, rzucali do rowów pakunki i gnani obłędem ucieczki szli dalej. Jakieś litościwe kobiety wynosiły na drogę wiadra z wodą. Za kilka godzin wzdłuż całego szlaku zabraknie wody w studniach. (…) A potem przyszły samoloty nieprzyjacielskie i siekły na białych wstęgach szos jakby na żer im wystawione tłumy..

Porzucona przez rząd [Warszawa] nie przestała być stolicą Polski. Pozbawiona policji nie uległa anarchii. Uwolniona od Ozonu, odzyskała swą zwartość wewnętrzną i zaczynała żyć samodzielnie. Surogatem władzy staje się Zarząd Miejski. Zamiast policji wyłania się straż obywatelska. (…)

8-go Stefan Starzyński otrzymuje nominację na stanowisko Komisarza Cywilnego przy armii okręgu warszawskiego. (…) Ukazuje się komunikat Robotniczego Komitetu Pomocy Społecznej, zawiadamiającego o powstaniu sekcji wojskowej i proklamujący werbunek do ochotniczej formacji robotniczej, która w porozumieniu z dowództwem grupy Warszawa staje do obrony swego miasta.

A więc obrona zdecydowana. Stolica nie padnie haniebnie bez strzału. Wróg wyszczerbi o jej mury zęby. Nie przejdzie.

Komunikat o tworzeniu kompanii robotniczych powtarza radio i niesie go w całą Polskę. Słyszą go robotnicy i pracownicy umysłowi porwani wczoraj przez alarm rządowy. Rozumieją, że oszukano ich, że w Warszawie tworzy się ośrodek oporu i walki. (…)

Teraz wieść o potwornych przejawach rozwijającej się wojny wywołują tylko gniew i pragnienie pomsty. Zjawiają się w mieście coraz liczniejsi uciekinierzy z zachodnich połaci kraju. Każdy już wie o sieczeniu uciekinierów na drogach przez samoloty, każdy wie o ostrzeliwaniu pociągów z ludnością cywilną, każdy również słyszał już o przejawach demoralizacji w poszczególnych oddziałach wojskowych, o panicznej ucieczce, o niegodnym nieraz zachowaniu się różnych wyższych szarż. Uciekinierzy z Łodzi przynoszą z sobą gorycz ludzi, którym nie dano bronić swego miasta i żywy przykład gehenny drogi odwrotu. Plastycznie, żywo widzi każdy Warszawianin, co mógł sobą przynieść popłoch 6-7 września. Jest dumny z tego, że los Warszawy będzie inny, że jej przypadnie rola zatrzymania wroga. Potem musi się zmienić na lepsze, byle tylko zatrzymać nieprzyjaciela, pozwolić armii otrząsnąć się z pierwszej klęski poniesionej w spotkaniu ze stalową maszyną niemieckiej armii...
 

Wszystkie fragmenty, chyba że zaznaczono inaczej, pochodzą z książki Zygmunta Zaremby,  "Żeby chociaż świat wiedział", wyd. Bellona, Warszawa 2010

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura