Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
4218
BLOG

Nikt nie umierałby za Smoleńsk

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 102

Gdyby faktycznie okazało się, że pod Smoleńskiem samolot z polskim prezydentem i przedstawicielami rodzimego życia politycznego i publicznego rozbił się w wyniku rosyjskiego zamachu, musiałoby to wywołać reperkusje na skalę międzynarodową.

To jest bodaj podstawowy problem, który faktycznie nie pozwala wielu rozważać tej hipotezy na serio. Mówię tu oczywiście nie o publikacjach prasowych czy dociekaniach blogerów, ale o ewentualnym potwierdzeniu takiego przebiegu wydarzeń przez instytucje państwowe. Oznaczałoby to przecież konieczność wyciągnięcia wniosków na arenie międzynarodowej i wymuszało rzeczową reakcję innych państw europejskich, oraz, być może, struktur NATO.

Tu ktoś życzliwie może mi podpowiedzieć, że jedynym wyjściem byłoby wypowiedzenie wojny Rosji. Albo całkowite zamrożenie naszych stosunków ze wschodnim sąsiadem. W tym stosunków gospodarczych. A taka wizja, ze wszystkimi swoimi konsekwencjami, to „political fiction”, scenariusz tak trudny do wyobrażenia, że niemożliwy.

Czy państwa Zachodu chciałyby ewentualnie „umierać za Smoleńsk”? Śmiem wątpić. Wszak i nas, Polaków, in gremio, mało obchodzą losy zrewoltowanych państw północnoafrykańskich. Liczy się święty spokój i własne interesy. I w ich imię, jak poucza historia, niemal zawsze porzuca się słabszych na żer silniejszym.

Gdyby zatem zamach rzeczywiście miał miejsce, Polska byłaby geopolitycznie w sytuacji tragicznej. I właściwie bez pola manewru. Co by zostało?Może wspomnienie o mowie Józefa Becka:

Pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.

Ale mowa Becka, choć wzniosła, bodaj ani na jotę nie zmieniła ówczesnej sytuacji Polski. Wiemy, co było dalej.

Gdyby zatem zamach był faktem, Polskę i tak zmuszono by do milczenia. Albo sama by milczała. Czy to dobrze, czy źle, to już temat na inną dyskusję.


Do posłuchania: klasyk Andrzeja Garczarka

A w czwartek debata kolegów blogerów.:-)

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka