Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
116
BLOG

Szosa E-7 (aktl. 19:49)

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 11

Notkę blogera Stef 1  „Czy socjalizm był ustrojem dla hołoty?”  przeczytałem ze smutkiem, ale bez poczucia żalu wobec autora. Bo trudno mieć pretensje do jego opisu. I nie jego jest winą, że tak się w Polsce potoczyły losy lewicy.

[Zapraszam do lektury mojego tekstu o lewicy i wyborach na stronie "Teologii Politycznej"]

Skończył się czerwiec. Czerwiec, czyli rocznice Poznania 1956 roku i Radomia 1976. Trudno mi myśleć o tych wydarzeniach bez emocji, choć urodziłem się rok po Radomiu. Jest w nich tak wielka krzywda, bezkarność jednych, niemoc drugich. Ale i poczucie godności i siły tych, do których strzelano, których pałowano, których chciano upodlić w imieniu Polski Ludowej.
 
Trudno się usprawiedliwiać, gdy jest się lewicowcem i udawać niepamięć. Nigdy nie brałem takiej filozofii za swoją. Zresztą, nie ja jeden spośród ludzi lewicy. Nie jest też dla mnie żaden postkomunista „politykiem lewicy średniego pokolenia” i pewnie nigdy nie będzie. I nawet jeśli jest to lewica, to nie moja. Tego, co było w PRL zwykłym syfem, a było tego sporo, nie da się usprawiedliwiać, zamieść pod dywan na dłuższą metę też się nie da.
 
O tym, jak traktuję pewne sprawy, związane z lewicą, PRL, postkomuną pisałem m.in. tutaj.
 
Dziś przed południem, korzystając z wolnego dnia pojechałem rozejrzeć się po księgarniach. Miałem upatrzoną od paru dni książkę Zygmunta Zaremby „Żeby chociaż świat wiedział. Obrona Warszawy 1939. Powstanie Sierpniowe 1944”, wydaną niedawno przez „Bellonę”. W EMPIKU nie było, więc zaopatrzyłem się „na pocieszenie”, w „Niepodległość socjalisty”, wybór tekstów Adama Uziembło, wydaną przez Ośrodek Karta. Ale Zaremba znalazł się, ku mojej radości, w Księgarni Naukowej na Podwalu.
 
Zaremba był przedwojennym polskim socjalistą, obrońcą Warszawy, uczestnikiem Powstania Warszawskiego. Jak wielu PPS-owców po wojnie musiał ratować się ucieczką na emigrację. Walory bojowe i organizacyjne ludzi z Polskiej Partii Soscjalistycznej w czasie obrony Warszawy doceniali nawet ideowi przeciwnicy lewicy. Płk dypl. Tadeusz Tomaszewski, dość niechętny PPS, szef sztabu Dowództwa Obrony Warszawy we wrześniu 1939 roku wspominał w tamtym czasie: „Jeśli jednak piszę o PPS, to dlatego, że PPS przodowała, mając organizację typu bojowego, ludzi typu walki, mając tradycję bojową i duże doświadczenie w kierowaniu masami. PPS miała przewagę nad innymi i dlatego w szlachetnej rywalizacji ofiarności była organizacyjnie pierwsza”. Inny z wojskowych, kpt. Marian Kening, dowódca Robotniczej Brygady Obrony Warszawy, pisał o Zarembie: „Znaliśmy Zarembę jako stuprocentowego cywila (zdaje się, że nigdy nie służył w wojsku), więcej, jako antymilitarystę. Tymczasem w krytycznej dla kraju chwili ujawnił piękny żołnierski zryw, którego mogą mu pozazdrościć wytrawni wojskowi”. Ostatnim tekstem napisanym przez Zarembę na polskiej ziemi, była lista z 1946, niepełna, zawierająca imiona i nazwiska członków PPS, poległych w Powstaniu Warszawskim. Nosiła nazwę „Polegli za wolność i socjalizm”.
 
Jak podaje redakcja lewicowo.pl: „Zygmunt Zaremba we Wrześniu ‘39 prowadził diariusz, zaś podczas Powstania Warszawskiego na łamach „Robotnika” ogłaszał codziennie komentarze-felietony, tworzące znakomitą kronikę powstania. Jest autorem pierwszej książki o wrześniowej obronie stolicy („Obrona Warszawy” została wydana w konspiracji już w październiku-listopadzie 1939 r.) i pierwszej książki o Powstaniu Warszawskim („Powstanie Sierpniowe”, opublikowana w konspiracji już w październiku-listopadzie 1944 r.). Co więcej, obie książki Zaremby stały się pierwszymi świadectwami „z pierwszej ręki”, mówiącymi i o obronie Warszawy w 1939 r., i o Powstaniu Warszawskim, które rozeszły się już wówczas po świecie, przedrukowywane w Londynie i w Nowym Jorku”.
 
Kim był Adam Uziembło? Zbigniew Gluza pisze o nim we wstępie do „Niepodległości socjalisty”:„..był polskim socjalistą. Niepodległościowcem i państwowcem. Kimś, kto ustanawiał II Rzeczpospolitą, a kogo Polska powojenna nie uznała za swego. Jego aktywność to droga patrioty, który swój wyzwolony kraj chce postrzegać jako otwarty i przyjazny, nie zaś zamykający się przed obcymi. Szczególnie w pierwszych dekadach XX wieku widać, jak ta myśl – przy tak wielu niesprzyjających okolicznościach – prowadzi go prowadzić przeciw samodzierżawiu, przeciw zaborcy, przeciw narodowej i społecznej podległości; wreszcie – przeciw ułomnemu polskiemu samostanowieniu”.
 
W 1946 przez zieloną granicę Uziembło ucieka z Polski, w której instalują się sowieccy namiestnicy. Jego córka, Aniela, pisze: „na emigracji – kiedy Polska znowu nie była wolna – wrócił do PPS i z ramienia tej partii został skierowany do Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. Prowadził tam przez 10 lat dział „Na czerwonym indeksie”, prezentujący literaturę polską zakazaną w PRL. Poza tym przygotowywał prelekcje na różne tematy, przede wszystkim gospodarcze. Po przejściu na emeryturę – a miał wtedy 77 lat – dostał propozycję od uniwersytetu w Tybindze. Prowadził tam lektorat języka polskiego i seminarium literatury polskiej na wydziale slawistyki”.
 
W II RP Uziembło był posłem na Sejm, działaczem społecznym, szefem Ligi Morskiej i Rzecznej.
 
Dlaczego te cytaty i notka? By pokazać tą prawdę o polskiej lewicy, która z różnych przyczyn została zapoznana. Nie chcę nikogo do niej przekonywać, jestem pewien, że broni się sama, gdy o niej wspomnieć, gdy o niej pamiętać. Ludzie dobrej woli, niezależnie od poglądów, przyjmą ją.
 
A tytuł notki? Cóż, z Kelusa. Wszystko, co wymyślałem, było albo patetyczne, albo banalne. Niech więc zostanie ten Kelus: „Czerwony Radom pamiętam siny, jak zbite pałką ludzkie plecy”. Tak, pamiętam. I pamiętam Pużaka, Zarembę, Uziembłę. Wielu innych.

PS. Emigracyjna PPS o Poznańskim Czerwcu 1956 roku, czytaj tutaj.

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka