Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
291
BLOG

Nie zapalę znicza. 8/9 maja

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 79

Wiosnę mamy zimną i deszczową, jakby niebo podejrzewało, że Bronisław Komorowski wygra wybory. Czego sobie i swoim Czytelnikom szczerze nie życzę. 

Ale dziś nie o wyborach.
 
Kazimierza Pużaka najpierw sądzili Sowieci, w „Procesie Szesnastu”. Dostał stosunkowo niewielki wyrok, który odsiedział w „ojczyźnie światowego proletariatu”. Później wzięli się za niego polscy/„polscy” komuniści. Pod zarzutem „zdrady państwa” skazano go na dziesięć lat więzienia. Siedział w Rawiczu. Tam schorowany zmarł w celi, 30 czerwca 1950 roku.
 
Był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej, przedwojennej lewicy; kawalerem  orderu Virtuti Militari. Józef Piłsudski, gdy kompletował skład więźniów brzeskich, własnoręcznie skreślił go z listy. Miał rzec: „Co by o mnie powiedziano, gdybym ja więźnia Szlisselburga zamknął w twierdzy”. Komuniści nie mieli już takich dylematów. Podczas procesu reżimowa prasa pisała w typowym dla tamtych czasów stylu: „Kazimierz Pużak ma kartę zapisaną krwią i błotem”. Prokurator Stanisław Zarakowski stwierdził na sali sądu: „Proces Kazimierza Pużaka odbywa się, gdy cała klasa robotnicza po zdemaskowaniu reakcyjnej roli całych ogniw i grup, które wcisnęły się do ruchu robotniczego, stoi u progu zjednoczenia”. Słowa zakłamane; a trzeba pamiętać, w jakich warunkach odbywało się to zjednoczenie i że ta lewica, która sądziła Pużaka, przed wojną miała stosunkowo niewielkie znaczenie. Była często, przez samych robotników, kojarzona z radziecką ekspozyturą. Zresztą słusznie. Jej triumf wziął się z triumfu Stalina, pochodu sowieckich armii przez polskie terytoria. Był wynikiem zdrady aliantów wobec niepodległej Rzeczpospolitej.
 
Miejsce Pużaka zajął Józef Cyrankiewicz. Osłabiony PPS, przejęty przez komunistów, wraz z pro-sowiecką PPR stworzył Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą, która po wielu latach stała się zaczynem SdRP i SLD...
 
Wraz z Pużakiem sądzono innych działaczy PPS Wolność-Równość-Niepodległość.
 
Dla powyższego (i z wielu innych względów) nie mógłbym z czystym sumieniem zapalić znicza 9 maja na grobach radzieckich żołnierzy. Rozumiem, większość z nich była pionkami na polach bitew. Były to dzieci, byli to ludzie wydarci z domowych pieleszy i rzuceni w wir wojny. Rozumiem, Rosja ma swoją opowieść o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Ale to nie jest moja historia, nie moje mity. Mogę zapalić znicz w Dzień Zaduszny. Rozumiem troskę o groby, jesteśmy ludźmi, łączy nas, śmiertelnych, jeden los, jedno przeznaczenie, wobec śmierci winniśmy szacunek i przynajmniej milczenie. Ale znicza 9 maja zapalić nie mogę, byłby to policzek wymierzony tym, którym przede wszystkim jestem winien pamięć, po pierwsze swoim rodakom, po drugie przedstawicielom tej lewicy, z którą czuje się ideowo związany, a która padła ofiarą sowieckiej, komunistycznej supremacji.
 
Właśnie w imię sumienia, w imię pamięci nie poddam się pouczeniom moralistów. Niech Grzegorz Napieralski pali tego dnia znicze. Cóż, jego formacja ma faktyczny dług wdzięczności wobec radzieckich żołnierzy, którzy tu polegli. Ale ja, choć cieszę się, że przestały wtedy dymić kominy obozów koncentracyjnych, mam obowiązek pamiętać, że tragedia moich rodaków bynajmniej wówczas się nie skończyła.
 
Nie przemawia przeze mnie złość, czy nienawiść, ale świadomość historii mojego narodu i państwa. I pamięć o więźniu Szlisselburga, który skonał w celi, zza której judasza spoglądał na niego klawisz na usługach sowieckiej Rosji. Tej hańby nie można zapomnieć.
 

 
Kazimierz Pużak
 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka