Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
447
BLOG

Dłuższa notka o zabijaniu

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 15

Tekst niniejszy piszę trochę wbrew sobie, bo wiem, że dostarczy mnóstwa argumentów zarówno przeciwnikom ciężkiej muzy (ukłony dla Pani Venissy) jak i socjalizmu (przynajmniej w jego wersji skandynawskiej). No ale prawda ważniejsza niż metal i socjalizm razem wzięte.;-)

Zacznę od retrospekcji. W latach 90-tych, zaraz na ich początku dość znane były wyczyny skandynawskich blackmetalowców. W „METAL HAMMERZE” i w „Tylko Rocku”, choć i w innych tytułach pojawiały się trochę skonsternowane w tonie informacje, że jacyś metalowcy podpalili kościół. Albo że się regularnie naparzają między sobą. No i w końcu wybuchło:

Varg Vikernes, lider Burzuma i członek kapeli Mayhem zabił wokalistę tej drugiej kapelki, Euronymousa. O ile kojarzę, zatłukł go na śmierć, jak to się mówi, „zatłukł jak psa”. Opis jest bodaj w styczniowej MACHINIE, przerażający w swojej trywialności. Bo tu z kolei ja potraktuję moich Szanownych Czytelników sloganem: zło jest banalne, nawet gdy ma pozory wzniosłości.

Zabił. Człowieka. Człowiek zabił człowieka.

Jesteśmy tak oswojeni z różnoraką zgrozą i ohydą, że może to już do nas nie dociera, cały tragizm i smutek jakie się z tym wiążą.

OK., bez patosu. No i czytam styczniową MACHINĘ i jest artykuł o tym facecie. Że wyszedł na wolność!.Że raz uciekł z więzienia i właściwie nie poniósł żadnych konsekwencji. Tu kilka szczegółów:

„W 1993 [roku, Varg Vikernes ] został skazany i otrzymał najwyższą z możliwych kar (co w norweskim prawie karnym wynosi 21 lat pozbawienia wolności) za zabójstwo muzyka Mayhem Øysteina Aarsetha (ps. Euronymous) oraz podpalenia trzech kościołów na początku lat 90. XX wieku (w tym kościoła Fantoft w Fana w Norwegii)[1].

W 2003, gdy Vikernes odbywał wyrok w zakładzie karnym o obniżonym rygorze, uciekł z więzienia. Następnego dnia ciężko uzbrojony i w skradzionym samochodzie został złapany dzięki zorganizowanej akcji policyjnej. Prokurator wniósł wniosek o dodatkowy wyrok więzienia. [2] Jednakże po oświadczeniu prawnika Vikernesa, że muzyk prosi, by zapomniano mu wszystko i pragnął tylko wrócić do rodziny, darowano mu dodatkowy wyrok. [3]

W czerwcu 2006 oraz w kwietniu 2008 roku starał się o zwolnienie warunkowe ale prośby zostały odrzucone.

24 maja 2009 Varg Vikernes został warunkowo zwolniony z więzienia, po odbyciu 16 spośród 21 lat kary.[4]

Vikernes jest również autorem, napisanych już w więzieniu, książek "Vargsmål" i "Irminsûl"”.

VV tłumaczył swój występek jasno: chciał być radykalny. No bo jeśli satanizm, antychrześcijaństwo, itd. to na serio. Palenie kościołów i zabicie człowieka. Zaczął od palenia kościołów, skończył na morderstwie. Powinien dostać dożywocie, albo, moim zdaniem (tak, jestem strasznie niepoprawny politycznie) zostać skrócony o głowę, bo sprawa była jasna i dobrze zbadana, a on sam obnosił się ze swoim czynem, ale jest już na wolności. Nie przesiedział nawet całego wyroku, ale około ¾ kary. Gdyby nie było to straszne, byłoby śmieszne. Albo wzruszające: „po oświadczeniu prawnika Vikernesa, że muzyk prosi, by zapomniano mu wszystko i pragnął tylko wrócić do rodziny, darowano mu dodatkowy wyro”.

Człowieczeństwo to też sztuka wybaczania, oczywiście. Mi wiele w moim życiu wybaczono, ja też wybaczałem, Wam pewnie też zdarzało się i jedno i drugie. Ale, tu przerywnik bardzo emocjonalny, i jeszcze jeden dla wzmocnienia efektu, są jakieś granice! A zabicie człowieka to czyn nie do usprawiedliwienia w normalnych sytuacjach!

Tu druga część notki, związana ściśle z piosenką zapodaną niżej. Piosneczką ładną idealistyczną, więc z konieczności odstawiającej na bok ważne pytanie.

To są właściwie dwa, trzy pytania:

-         Czy wolno zabijać?

-         Czy jest to zło moralne?

-         Czy państwo i dlaczego ono właśnie może dysponować prawem do wydawania wyroków śmierci?

Zacznę od trzeciej części, by pokopać się z salonowymi kon-liberałami. Otóż jak wiadomo, kon-liberałowie są za karą śmierci, czyli uznają zdolność państwa do decydowania o najbardziej pierwotnych elementach ludzkiego życia. Państwa, czyli instytucji, które są tego państwa reprezentacją. Równocześnie ci sami koń-liberałowie nie pozwalają decydować państwu o życiu ekonomicznym, albo sugerują, że tylko w bardzo małym zakresie. Niekonsekwencja jest prosta i ukazuje niezborność tego myślenia.

Państwo wydaje wyroki śmierci. Najmocniejszy argument za: morderca/złoczyńca powinien ponieść adekwatną karę. Kontr-argumenty: musimy mieć 100% pewność, że dana osoba popełniła czyn, za który MUSI ponieść taką karę; życie ludzkie jest najwyższą wartością i karą za jedne zło nie powinno być drugie. IMHO, osoba, która popełniła morderstwo z premedytacją, lub straszny gwałt na osobie niewinnej/bezbronnej sama pozbawia swoje człowieczeństwo jego pierwotnej wartości i może być skazana na karę śmierci. OK, ktoś powie, że piszę jak zwolennik kodeksu Hammurabiego: oko za oko. Ale wyłupienie oka można wybaczyć, pod warunkiem, że jest szczera skrucha i zdolność do odpuszczenia ze strony tego, komu oko wyłupiono. Albo państwo stwierdza, że istnieje konieczność, by za oko nie wyłupiać oka. Jednak za zabicie człowieka, przemyślne, nie może być takiego wybaczenia. Ponieważ jest to rzecz już na tym świecie nie do odkupienia.

Ale znów: i teraz wracam do piosnki i paru innych wątków, które jako narodowy lewicowiec, czyli w dużym skrócie etatysta, ale bez przechyłu centralistycznego, chętnie poruszam. Bo jest zabójstwo usprawiedliwione, za które państwo nie rozlicza, ba, czasem nagradza (czasem nieoficjalnie, czasem w blasku fleszy): żołnierz, który zabija; tajny agent, komandos, generał który steruje procesem zabijania i dba, żeby technologia zabijania była jak najsprawniejsza: 

oni wszyscy są usprawiedliwieni, przynajmniej z punktu widzenia interesu państwowego.

Najgorsze, gdy interes państwa/jego elit nie pokrywa się z interesem szerokich mas i wtedy ta zgodność bierze w łeb. Czasem dosłownie i na odwrót: na karę śmierci zostaje skazany człowiek, który służy faktycznym interesom Ojczyzny, a nie tym zaprojektowanym przez narodu tymczasowym, narzuconyml ub przypadkowym reprezentantom. Przykładem płk. Ryszard Kukliński.

Powyższy akapit wymusza następne pytania, na które nie znam niestety  dobrej odpowiedzi, dlatego mam spore obawy co do słuszności ewentualnych. I ta druga kwestia powoduje, że muszę postawić kropkę. Co niniejszym czynię


http://www.youtube.com/watch?v=N0W80vhLiBQ

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka