Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
73
BLOG

Moja Polska

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Rozmaitości Obserwuj notkę 17

Najpierw piosenka, która zawsze budzi we mnie dreszcz. Taki solidny,  przez kark po siedzenie, lewacki, niewyrachowany.Voila.

To jest song z czasów, gdy się nami zachwycano. Szczerze, czy nieszczerze, to temat na osobną dyskusję. Czasem mam wrażenie, żeśmy jurodiwym Europy. Sporo poświęceń,  tyle krwi przelanej, szlachetności niedocenionej, tyle chłopców i dziewcząt co zamiast siedzieć grzecznie w domu a to konspirowali, a to nieśli w lud światło (Krzywicki i jego genialne: Jesteś dłużnikiem, wielkim dłużnikiem ludu pracującego),a to szli na barykady, a to Lwowa bronili. Te orlęta zapomniane. Młodziaki i warszawskie dzieci. I ci od Kościuszki, ci z Wiosny Ludów, ci z listopada i stycznia. Boże, oni wszyscy umierali za Polskę. 

A dziś Wybicki nie ma nawet muzeum w Manieczkach. Zamknęli, bo leberalyzm, a co się dało, rozkradli. Za kościołem w Brodnicy Śremskiej jest jego pierwszy grób. Dobrze, że zadbany, ale kto o nim wie? Ja wiem, bo to moje rodzinne strony.

"Radość z odzyskanego śmietnika". To nieładny opis, ale wciąż trafny. Polska dla bydlaków? Dlaczego? "A my nie chcemy uciekać stąd". "Tylko honor jest wasz, solidarni". "Jeszcze Polska nie zginęła". "Warszawskie dzieci pójdziemy w bój", "My ze spalonych wsi",  "My, pierwsza Brygada". Mnóstwo skojarzeń. A ostatecznie kredyt do spłacenia.

Polska to mój język, pamięć i zdarte w dzieciństwie kolana. Szołderskie brzozy na które właziliśmy. Ksiązki Rodziców i kożuch na mleku w przedszkolu. I ten, pardon le mot, szpinak przedszkolny rąbany. Polska nie jest dla mnie ani PRL-owska, ani III-Rzeczpospolitowa. Polska to coś więcej. I gdy kiedyś już mnie nie będzie, to w jej ścięgnach, myślach i słowach coś ze mnie zostanie. Niewiele, ale ktoś powie: consolamentum też był Polakiem.

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości