Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
100
BLOG

Bloger, czyli lanser

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Rozmaitości Obserwuj notkę 17

Jeśli po lekturze tej notki ktoś uzna, że mi sodówa uderzyła do głowy, to proszę pisać śmiało. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że problem wydaje mi się realny, a chyba jeszcze w s24 nieopisany.

Dlaczego sodówa? Ano, bo bez fałszywej albo jakiejkolwiek skromności stwierdzam, że moj blog cieszy się pewną popularnością. Daleko mi do tuzów blogosfery, ale "Consolamentum" to już nurmalnie skromny, bo skromny  trade mark.;-) Oczywiście, jak kiedyś zauważyl Sowiniec, blogosfera nie jest pępkiem Polski i zdarza się nam mieć o sobie przesadnie dobre zdanie. Ale zostawmy to na boku.

Od jakiegoś pół roku zauważam sporą, wzrastającą liczbę  extra korespondencji na maila. Reklamy wydawnictw, czasopism, itp. itd. Przyznam, że po części korzystam z tej oferty, np. jako wierny czytelnik "Res Publiki Nowej", chyba jednego z mniej oklepanych pism, chętnie zaglądam do ich newslettera (UWAGA, lans!). Przyznam, że to miłe, choć czasem ginie mi w tym istotniejsza korespondencja, ale to przez lenistwo, bo można skonfigurować Utłuka tak, żeby "na wejściu" wrzucał korespondencję do odpowiednich folderów.

No i przychodzą te maile, czytam, kasuję, kasuję, nie czytam, różnie bywa. Ostatnio jednak poczułem się naprawdę doceniony, hłe, hłe. Mail zaczyna się tymi słowy:

"Szanowni Państwo

Planujemy wydać przewodnik turystyczny "Wędrówki z pomysłem" stworzony przez ludzi mediów, marketingu i reklamy. Przewodnik dostarczy czytelnikom interesujących pomysłów na spędzanie wolnego czasu, a z drugiej strony, pozwoli zaprezentować się ciekawym osobom z naszej branży, poznać się wzajemnie, a może nawet zaplanować wspólne wyprawy :)".

Dalej szczegóły techniczne, itp. Podpisany (albo podpisano w imieniu): Krzysztof Gmyrek, Wiceprezes Business Consulting. Brzmi, qfa, nieźle. Pozdrawiam imiennika.

Tu ktoś zapyta: - no i soł łot?

Świat idzie do przodu szybko, Polska wraz z nim. Dwadzieścia lat temu rynek reklamy w Polsce ledwo raczkował. Dziesięć lat temu gdy znajomy ze Stanów skarżył się, że wydzwaniają do niego automaty z firm reklamowych, szczerze mu współczułem. Dziś, gdy telefon pokazuje: "numer zastrzeżony"  po prostu kasuję polączenie. 

Blogerzy dla świata reklamy są celem (tardżetem, fachowo mówiąc) jak każdy inny. Tyle że chyba jeszcze nie do końca rozpoznanym. No ale, czas płynie, a my wraz z nim. I na ten przykład za 20 lat - Szanowni się nie obrażą - Jarecki będzie na blogu raz po raz wrzucał mimochodem teksty o swojej ulubionej knajpce, Galopujący Major też od niechcenia i między wierszami opisywał markowe krawaty, FYM napisze, że jedyną niekomunistyczną karmę dla kotów produkuje firma "X" (czy FYM ma kota?) a kataryna przyzna, że bardzo sobie ceni taki a nie inny balsam do stóp. A Consolamentum doda, że najlepsze kasztany rosną na placu Pigal. A Małżonka lubi je tylko jesienią.

Ktoś powie, że dramatyzuję. Mam nadzieję.

Z drugiej strony, znam przynajmniej jedną książkę, w której pojawia się teza, że marketing operuje podobnymi metodami rozpoznania/inwigilacji/nacisku, co niegdyś SB. I bynajmniej nie jest to książka jakiegoś prawackiego oszołoma, ale dzinnikarza Gazety Wyborczej, podpisującego się jako Vadim Makarenko, pt. "Tajne Służby kapitalizmu". Książka jest dalekim echem NO LOGO. W tym kluczu blogerzy mogą być jeśli nie TW, to przynajmniej agentami wpływu.

Tu ktoś powie, że przeca blogerzy i tak mają poglądy i otwarcie się z nimi obnoszą. Fakt. Gdybym kiedykolwiek na blogu Pani Maryli przeczytał info, że Donald Tusk jest debeściak, i jego chłopcy też, to padłbym na miejscu trupem. Mam zatem nadzieję, że Pani Maryla nigdy nie przyprawi mnie o zawał. Gdyby Stary pochwalił SLD, ISZBIN PiS, FYM "Politykę" i Mieczysława Rakowskiego - takoż bym zjechał do Alei Niezasłużonych. 

Poglądy polityczne są jednak jakoś tam wpisane w kontekst: zwykle ludzie wyznają to, w co wierzą i niepotrzebują do tego materialnej zachęty (no chyba że są politykami właśnie). Poglądy polityczne, jak i religijne ksztaltują się zwykle w ciągu życia i raczej się ich nie kupuje.  Choć, jak pokazuje historia z Dochnalem, który kupował dobre słowo  wiodącego tytułu za sponsorowane wyjazdy tzw. dziennikarzy, wszystko jest możliwe.

Notka niebezpiecznie się rozrasta. Jeszcze nie odpisałem panu Krzysztofowi. Pomysł w sumie fajny.

W ostatnich słowach chciałbym dodać, że album KSU "Bez prądu" jest dobry, albo i świetny. A Ty, Czytelniku, drap się w głowę, czy piszę to szczerze, czy mi za to zdanie zapłacili.

Siłą blogosfery jest szczerość. Oby tak zawsze było.

ps. Notka powstała w trakcie intensywnego słuchania "Drown In Ashes"Celtic Frost.

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości